niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 4

Obiecałam Wam ten odcinek już chyba miesiąc temu i oczywiście znów się spóźniłam. Pocieszający jest fakt, że mam napisane 1,5 do przodu... Prawdziwy sukces jak na mnie :D
Zapewne znów będę zanudzać i przeciągać jak zwykle. Może powiedzcie w komentarzach jakieś własne teorie na temat tajemniczego życia bohaterki? Osobiście mam własną koncepcję, ale czasem ciężko ubrać to w słowa. 
Zapraszam do czytania i obiecuję, że postaram się następny wstawić za dwa tygodnie.
****

Kolacja była fantastyczna, ale wciąż czuła się nieco skrępowana w jego towarzystwie. Onieśmielał ją tak, jak nie robił tego nikt inny w jej życiu. A jednocześnie nie chciała się z nim rozstawać. Mogłaby siedzieć z nim w tej małej restauracyjce do końca świata i nie nudziłaby się. Miała jednak świadomość, że to nie realne. Wciąż nie wiedziała kim jest, a imię, które jej podał nie było dla niej w żaden sposób znajome. Równie dobrze mogło być zmyślone, co nie napawało ją w żadnym stopniu optymizmem. Przecież gdzieś za nią, wciąż jej pewnie szukając istniała dziwna rodzina, która wychowywała ją przez osiemnaście lat życia. Raz uciekła, ale czy uda się znowu, jeśli będzie taka potrzeba? 
- Powiesz mi coś więcej o sobie, Mai'u? - drgnęła na dźwięk jego głosu, a więc znał jej imię. Czego w zasadzie się spodziewała? Niepewnie na niego spojrzała, co mogłaby mu powiedzieć? Kolejne kłamstwo? 
Jej życie było jednym wielkim kłamstwem już tak długo, czuła się tym zmęczona. Musiała pamiętać wszystko co mówiła ludziom, by nie zacząć się plątać i nie musieć się tłumaczyć. Zresztą ile niestworzonych historii można opowiadać, w nieskończoność? Chciała wreszcie mieć trochę spokoju, znaleźć się na bezludnej wyspie, gdzie nikt nie mógłby jej odnaleźć. Czy pragnęła tak wiele? Tylko normalnego i spokojnego życia. 
- A co chciałbyś wiedzieć? - bała się tego o co może zapytać. Co wtedy odpowie? Czy nie będzie zbyt długo milczeć? 
- Jesteś prawdziwą włoszką? - w zasadzie wszystkie pytania były niebezpieczne. Każde z nich w jakiś sposób wiązało się z jej rodziną, poprzednim życiem. Nie było chyba nic, co można by uznać za neutralne. 
- Rodzina mojej matki ma europejskie pochodzenie  - miała nadzieje, że to go zadowoli. Jak dla niej i tak była to już zbyt szczegółowa odpowiedź, jakiej mogła udzielić. Nie chciała się uzewnętrzniać, każde nie przemyślane słowo mogło spowodować, że lada chwila zostanie znaleziona. Co wtedy by zrobiła? Czy dałaby radę znów uciec? A może tym razem by uległa, mając nadzieje, że będzie lepiej, że wcale nie są tacy źli jak się jej wydaje? 
Wpatrzyła się w swoje dłonie rozpaczliwie szukając bezpiecznego tematu do rozmowy, który nie byłby nudny, ale też zadowolił jej wymagającego rozmówcę. 

Wieczór sprawił jej przyjemność, tego był stuprocentowo pewny. A mimo to wciąż wyglądała jakby się czegoś bała. Podczas kolacji rozmawiali niewiele, i na tych kilka niezbyt osobistych pytań odpowiadała bardzo ogólnikowo. W jej ciemnych oczach, gdzieś czaił się strach, którego nie umiał wytłumaczyć. Nie mogła się go bać aż tak bardzo, gdyby wzbudzał w niej przerażenie, nie przyszłaby na kolację. A była tu. Jej strach musiał mieć inne, głębsze podłoże. Od detektywa wiedział tylko tyle, że przyjechała z wysp brytyjskich, nagle przed sześcioma miesiącami. Czy to była przyczyna, czy przed kimś uciekała? 
Czuł między nimi tak silne napięcie naelektryzowane pożądaniem, że nie pomyślał wcześniej, iż ona może być oszustką. Myśl ta spowodowała, że poczuł się, jakby ktoś wylał na niego kubeł zimnej wody. Znów przypomniała mu się Gina o wyglądzie i charakterze anioła, tak dobrze udawanym, że można by przyznać jej za to medal. 
Czy Maia też mogłaby być tak perfidna i pozbawiona skrupułów? Nagłe wątpliwości względem jej osoby, wywołały w nim złość, którą z trudem hamował. Ale od detektywa wiedział też, że dziewczyna siedząca przed nim, przez ostatnie pół roku nie zrobiła nic co kazałoby wątpić w jej uczciwość. I tego musiał się trzymać, przynajmniej na razie ów fakt mógł być zabezpieczeniem przed rozczarowaniem lub zranieniem z jej strony. 
Tak, więc na razie pozostawała mu przyjemność spędzania wieczoru w jej towarzystwie. O wszystko inne będzie martwił się później. Także o to jeśli okaże się oszustką... 
Po raz kolejny obrzucił ją bacznym spojrzeniem, wpatrzona w dal znajdującą się za oknem, wyglądała jakby zapomniała o całym świecie. 

Po raz ostatni uniosła kieliszek do ust, by móc jeszcze przez chwilę delektować się dobrym winem, a potem przyjęła pomoc Nico, gdy zaoferował swe usłużne ramię. 
Wyszli na zewnątrz w ciemną noc rozjaśnioną tylko gwiazdami i światłami ulicznych lamp. Zadrżała gdy lekko powiał chłodny wiatr, a On od razu to dostrzegł i okrył ją swoją marynarką. Wracali do jego samochodu w milczeniu, ale była zadowolona, że znalazła się na tej kolacji. Podobała się jej atmosfera tego miejsca, a przede wszystkim towarzystwo. 
Być może dlatego odważyła się na ten gest, który niemal od razu ją samą zaskoczył. Zatrzymała się nagle, a gdy Nico na nią spojrzał wyszeptała ciche: Dziękuje i z niespotykaną dla siebie czułością pogłaskała Jego policzek. 

Jej nagłe zachowanie ogromnie go zaskoczyło, ale także ucieszyło! Tym razem to Ona pierwsza zdobyła się na dotknięcie go, na bliskość. Twarz rozjaśnił mu mimowolny uśmiech. Nigdy nie pomyślałby, że tak prosty w swej istocie gest, może sprawić aż tyle radości. Szybko nim zdążyłaby mu uciec oplótł Ją ramionami w pasie, patrząc w Jej oczy. Chwilowo nie było tam strachu, rozsądku ani namysłu. Była tylko ekscytacja i czysta radość. Pochylił głowę i delikatnie musnął Jej usta swoimi jak za dotknięciem motyla. 
Dotychczas była tak zdystansowana do jego osoby, że nawet nie liczył na żaden bliższy kontakt. Nie chciał jak dziecko robić sobie nadziei, na coś czego mógłby nie dostać. 
Dlatego Jej żywiołowa reakcja na jego delikatny pocałunek wywołała w nim kolejną falę ekscytacji nową sytuacją, tak odmienną od wszystkich jakie miał okazje przeżyć do tej pory. Zwykle to kobiety rzucały się na niego nie dając ani chwili wytchnienia. 
Maia była zupełnie inna, najpierw podchodziła do niego z rezerwą, ale wystarczył jeden romantyczny wieczór i czuły pocałunek, by obudzić w niej ogień pożądania.

Już nie myślał o tym, że to mogła być jej perfidna, przemyślana gra. Udawanie i aktorstwo w czystej postaci z domieszką kłamstwa. Ważne było tu i teraz. I w tym wszystkim chciał wierzyć, że była całkowicie szczera.