środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział 1

Praca kelnerki nie była lekka, wręcz wyczerpująca, ale przynajmniej dobrze płatna. Duże napiwki były naprawdę świetnym dodatkiem do pensji i pozwalały bez problemu na przeżycie całego miesiąca w tym pięknym i dużym mieście jakim był Mediolan.
Dziś klientów nie było wielu, lecz nieznośny upał sprawiał, że praca i tak dawała się we znaki. Mimo ocienionego tarasu i nowoczesnej klimatyzacji czuć było parne powietrze, jakie napływało zewnątrz. Już od kilku godzin marzyła o powrocie do maleńkiego, wynajmowanego mieszkania i chłodnym prysznicu.
Na tarasie właśnie pojawił się nowy klient i to jej przypadło zadanie obsłużenia go. Elegancka marynarka z daleka już rzucała się w oczy i dawała do zrozumienia, że jest kimś ważnym. Długie i umięśnione nogi wyciągnął przed siebie, a czarne okulary położył na stoliku. Marynarka już wisiała na oparciu krzesła, a śnieżnobiała koszula idealnie kontrastowała z jego śniadą cerą i czarnymi, krótkimi włosami. Rysujące się mocne mięśnie pod materiałem koszuli dawały znać, że jest silny i wysportowany. Mimowolnie serce zabiło jej szybciej, gdy podchodziła do jego stolika. Taki mężczyzna niewątpliwie podobał się kobietom. I z pewnością był tego w pełni świadom. 
Stanęła przed nim, a już sekundę później uniósł głowę i zamarła. Wpatrzona w jego ciemne, magnetyczne oczy nie wiedziała co się dzieje. Widziała tylko jego śniadą twarz, lekki zarost na szerokiej szczęce, prosty nos i pełne usta, które zapewne potrafiły wymagać i brać. Czuła, że serce bije jej w tak szaleńczym rytmie jakby przebiegła właśnie długi maraton. Nie mogła złapać oddechu, ale wiedziała że to nie jest ważne. Jeśli za chwilę nie przestanie się tak na niego gapić, weźmie ją za idiotkę. Jest klientem restauracji!

Słysząc kroki na tarasowej posadzce, a następnie czując, że ktoś przesłonił mu swoją osobą widok na pobliską ulicę, uniósł głowę i zamarł niczym kamienny posąg.
Stała przed nim najpiękniejsza dziewczyna jaką dotąd widział. Miała czarne, upięte w kok włosy, jasna cera była idealnie gładka, a oczy o pięknej, ciemnej barwie, choć nie potrafił jej nazwać... Pełne, idealnie wykrojone usta, aż prosiły o pocałunki. Przesunął wzrok niżej. Miała długą i delikatną szyję, a piersi mimo, że okryte materiałem bluzki, był pewien że są jędrne i cudownie pełne. Wąska talia subtelnie przechodziła w kształtne, szerokie biodra, a te z kolei w zgrabne i długie nogi, skryte za materiałem czarnej i dopasowanej spódnicy, na widok których w jego umyśle zagościły grzeszne myśli. Jeszcze raz przeniósł wzrok na jej twarz. W oczach dostrzegł zaskoczenie, a więc wywarł na niej nie mniejsze wrażenie niż ona nim. 
- Boungiorno, senior co podać? – jej głos, wyrwał go z zamyślenia. Głęboki i ciepły, a jednocześnie tak zmysłowy, że poczuł dreszcz podniecenia przebiegający przez jego ciało. Skarcił się za to, to nie była odpowiednia chwila na takie rozmyślania.
- Poproszę wodę mineralną, niegazowaną. 
- Oczywiście.
Gdy odeszła zaczął gorączkowo myśleć jak subtelnie poprosić ją o numer telefonu. Oczywiście mogła mieć chłopaka, nawet męża. Szczerze wątpił by taka dziewczyna była wolna. Jednak nie potrafił uwolnić się od myśli o niej. Wyobraźnia podsuwała mu coraz odważniejsze obrazy z nią w łóżku. Próbował je odgonić, dziewczyna gdyby się dowiedziała z pewnością nie byłaby zachwycona. Nie wyglądała na żądną pieniędzy panienkę, lecz na kogoś kto cenił wnętrze człowieka. Lecz pozory mogły mylić. Gina też tak wyglądała. Jak niewinna i bezbronna nimfa, która wciąż szeptała mu do ucha, że go bardzo kocha. I dokąd go to zaprowadziło? Ale wtedy był młody i niedoświadczony życiem. Ostatnie dziesięć lat nauczyło go, że trzeba być bardziej rozważnym. Nie można tak od razu wszystkim ufać.
Co nie zmieniało faktu, że odkąd zaczął myśleć o tej dziewczynie czuł palące pożądanie. Widocznie ostatnimi czasy zbyt rzadko widywał się z Dianą, ale chyba nie umiał być ze sobą szczery. To było coś zupełnie innego, coś czego jeszcze nigdy nie czuł. To w niej było coś, co go przyciągało do niej z magnetyczną siłą. A jeszcze jej nawet nie dotknął!
 - Pańska woda. – ponownie go zaskoczyła, lecz zanim zdążył się jej dobrze przyjrzeć, zniknęła w środku restauracji.

Uciekła jak spłoszona łania, ale nie miała wyjścia. Wiedziała, że policzki palą ją tak mocno, iż to niemożliwe by rumieniec był niewidoczny. Muszę przestać o nim myśleć – skarciła się w duchu za taki brak profesjonalizmu. Na Boga przecież jest w pracy, a przecież nie może sobie pozwolić na jej utratę. Wystarczająco trudno było znaleźć to zajęcie i nie chciała wiedzieć, co by było gdyby musiała szukać po raz drugi.
Dzień dobiegł końca zamieniając się w wieczór. Jej zmiana się skończyła, więc z niewysłowioną ulgą po obsłużeniu ostatnich klientów, przebrała się na zapleczu. Wyszła tylnymi drzwiami i obeszła kamienicę, by wyjść na główną ulicę, przy której znajdowało się wejście do restauracji. Ze zdziwieniem zauważyła, że klient który wywołał u niej szybsze bicie serca, wciąż przebywa w pobliżu. Zauważył ją niemal natychmiast i skierował w jej stronę. Była przerażona, to że jest po pracy nie zmienia faktu, iż był klientem lokalu.
Jak wrośnięta w ziemie obserwowała zmierzającego ku niej mężczyznę. Gdy zatrzymał się przed nią, wydawał się jeszcze wyższy niż dotychczas. Górował nad nią z dobre piętnaście centymetrów. Peszyło ją, że śledzi każdy jej ruch, ani na chwilę nie odrywa od niej wzroku. Czego chciał?
- Bounasera, seniorita. Czy mógłbym zaproponować spacer? – nie ulegało wątpliwości, że ma nienaganne maniery, ale wcale nie uspokoiło to jej skołatanych nerwów. Czując szybkie bicie serca przyjrzała się jego twarzy. Wokół oczu nie miał jeszcze zmarszczek, lecz to wcale nie oznaczało, że nie jest po trzydziestce. Usta rozciągły się w zniewalającym uśmiechu i wiedziała, że jeszcze chwila, a mu się nie oprze.
- Grazie, senior ale to wykluczone. Był pan gościem lokalu, a pracownicy nie mogą spoufalać się z klientami. Bounenotte. – skinęła głową i czym prędzej wyminęła go, by ruszyć przed siebie szybkim krokiem.

Zdecydowanie nie był przyzwyczajony do odmowy ze strony kobiety. Zawsze wszystkie ulegały bez słowa dyskusji i miał nadzieję, że i tym razem tak będzie, ale najwidoczniej dziewczyna miała charakter. Widząc, że oddala się coraz bardziej przyśpieszył i po chwili ją dogonił.
- Prosiłem tylko o spacer. Chyba można zrobić wyjątek? – zaczął bez słowa wstępu.
- Przez ten pana wyjątek, mogę stracić pracę senior! – warknęła gniewnie. W jej oczach pojawił się ostry błysk. Mocniej zacisnęła też palce na pasku torebki. – A poza tym muszę wcześnie wstać, jest późno.
Sam nie wiedział dlaczego odpuścił. Na razie. Patrzył jak powoli się oddala idąc w dół krętą uliczką, wychodzącą na jedną z głównych alei w centrum miasta. Nie znał nawet jej imienia i tak po prostu pozwolił jej odejść. Czuł jak coś mu się wymyka z rąk, jakby wkradała się nieznośna pustka. To tylko uśpienie jej czujności, bo to że będzie ją miał, wiedział na pewno. 

Leżąc w łóżku i nie mogąc zasnąć rozmyślała o minionym dniu. Naprawdę niewiele brakowało, aby uległa nieznajomemu mężczyźnie, gdy prosił ją o spacer. Jego magnetyczne spojrzenie unieruchamiało jej ciało, gdy patrzyła mu w oczy. Co gorsza, nawet nie chciała by przestał. I bała się się tych emocji, były dla niej zupełnie nowe. 
Głupia, czego się boisz?! Przecież już nigdy więcej go nie zobaczysz! - skarciła samą siebie. Jednak myśl o nie zobaczeniu go więcej, zasmuciła ją ku jej własnemu przerażeniu. 
    
Włoskie plaże cudownie wyglądały na tle zachodzącego słońca, gdy dzień powoli przechodził w noc. Mimo kończącego się dnia, wciąż było ciepło, więc z przyjemnością usiadła na piasku podziwiając uderzające o brzeg fale. Od spotkania eleganckiego przystojniaka minęło już kilka dni, a jej wcale nie było łatwiej o nim zapomnieć. W przeciwieństwie do niego, co bynajmniej wcale ją nie obchodziło, zdawał się zapaść pod ziemię tak jakby nigdy nie istniał. Przynajmniej miała niezbity dowód, że to typ nic niewartego playboya. Westchnęła wyciągając nogi przed siebie, a ręce opierając za plecami, jak miło byłoby poleżeć tak na plaży i odpocząć. Ale nie mogła sobie pozwolić na urlop, prace miała zaledwie od dwóch miesięcy. A chciała tu normalnie mieszkać, żyć. Praca była jej potrzebna, jak powietrze do życia, przecież nie mogła wrócić do Londynu! 

Dziewczyna z restauracji ku jego zdziwieniu wciąż go intrygowała, nie mógł o niej przestać myśleć, a to było zdecydowanie coś nowego. Od ich jedynego spotkania, więcej jej nie zobaczył, lecz na razie wolał zdać się na kierunek losu. Wtedy wieczorem nastawiła się do niego bardzo wojowniczo i nie chciał, aby posądziła go o śledzenie jej. Bez problemu mógłby pójść do restauracji i tam wszystkiego się dowiedzieć, ale wiedział, że lepiej nie narażać się na gniew tej dziewczyny. Wciąż próbował sobie powtarzać, że to tylko pożądanie, że być może miała coś co przyciągało mężczyzn do niej. Nie miał pojęcia. Lecz był świadomy, że musi uważać. Bardzo łatwo jest oszukać człowieka, omamić go tak jak zrobiła to Gina. Była piękną kobietą, ale serce miała puste. Dziś mógł tylko żałować, że wtedy był aż tak naiwny. I właśnie dlatego przyszedł tu na plaże, by móc w spokoju pomyśleć. Jedynym hałasem były fale rozbijające się o brzeg i latające w oddali mewy. Był sam razem z zachodzącym słońcem, jeszcze ciepłym piaskiem i białymi mewami, idąc wzdłuż plaży przy brzegu i mocząc stopy w letniej wodzie. 

Nagle Go zobaczyła, szedł wzdłuż plaży przy brzegu, brodząc po kostki w wodzie. Od razu rozpoznała z daleka tę męską, przystojną sylwetkę, czarne włosy i śniadą twarz. W pierwszym momencie na Jego widok poczuła radość, następnie pojawiła się myśl, że pewnie już jej nie pamięta, a potem przyszedł strach, że jednak ją rozpozna. Wstała szybko i otrzepując się z piasku, ruszyła przed siebie tak szybko jak pozwalał jej na to piasek w, którym co chwilę jej stopy się topiły. Słyszała już za sobą kroki, ale wciąż miała nadzieję, że uda się jej uciec. Niespodziewanie poczuła na ramieniu z wolna zaciskające się palce. Przez jej ciało przeszedł nagły prąd w połączeniu z dotykiem jego dłoni. Przerażona zamarła, by już po chwili znów zatopić się w ciemnych tęczówkach, tego idealnie wyglądającego mężczyzny. 
- Bounasera seniorita - Jego głęboki baryton wdarł się do jej uszu, a potem wbrew jej woli także do umysłu - Jakie to szczęście znów senioritę spotkać. 
- Bez wzajemności - próbowała być stanowcza, ale najwyraźniej nie przekonała swojego rozmówcy, gdyż jego usta rozciągnęły się w uśmiechu. 
- Seniorita, chyba nie odmówi drugi raz spaceru?
Patrzyła w jego oczy dziwiąc się, że może być aż tak bezczelny. Widocznie był przyzwyczajony, by brać i nie pytać o pozwolenie...
~~~~
A, więc oficjalnie wystartowałam! Co mogę powiedzieć, mam nadzieję, że Wam się spodoba i będziecie czytać. Mogę zapewnić, że nikt nie będzie zabijał, ani umierał, żeby było ciekawie. A, inne pomysły niech zostaną moją słodką tajemnicą. 
Na chwilę obecną, nie jestem w stanie określić w jakiej częstotliwości będą się pojawiać rozdziały. Postaram się robić to jak najczęściej, ale nic nie obiecuję ;) Do następnego! 

9 komentarzy:

  1. Podoba mi się strasznie! Pisz dalej! :)
    Zapraszam do mnie i proszę Cię usuń tą blokadę, że trzeba wpisywać cyfry z obrazka!
    http://julietinhogwart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! :)
    Łał, naprawdę fajny rozdział. Trochę dużo się wydarzyło w nim, bo aż dwa razy nasi główni bohaterowie się spotkali, ale szczerze mówiąc, miałam nadzieję, że po odmowie w restauracji, jeszcze zdążą w tym rozdziale się spotkać! I to na plaży, romantycznie bardzo. :) Jestem ciekawa kim jest ten mężczyzna, musi być odważny, skoro od razu proponuje bohaterce spacer. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału!
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie, też dopiero zaczynam: http://na--sygnale.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieźle! Już zaiskrzyło między głównymi bohaterami. Chemia jaka wytworzyła się między nimi będzie wbrew im przyciągać ich do siebie. Dziewczyna jest niechętna, ale jednak pociągają ją nieznajomy. Mam jednak nadzieję, że nie ulegnie tak szybko. Niech walczy! Niech się opiera, bo facet nie może od razu dostać to, czego chce, a chce wiadomo-czego. Ale jednocześnie liczę na happy end :)
    Mam jednak jedno ale... Tekst jest świetny, choć krótki ( pisz dłuższe rozdziały ), ale powinnaś wyjustować rozdział i zastosować akapity, a wtedy będzie idealnie! :)

    Pozdrawiam<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, a gdzie rozdział? Czekam i czekam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgodnie z obietnica- jestem. I Z góry przepraszam za błędy, ale pisze na telefonie, żebyś szybciej otrzymała komentarz;) jako że jestem wielką gąbka.wszelakich romansów, oczywiście z wyjątkiem tasiemcow, z wielką chęcią wpadlam do Ciebie. Ruszasz od razu z grubej rury o to mi sie podoba. No i zauroczenie od pierwszego wejrzenia to jest coś! ciekawa jestem czy kelnerka mu wreszcie ulegnie. Zaostrzylas mój apetyt;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fanka a nie gąbka.ah ten slownik

      Usuń
    2. W porządku, nie szkodzi. Domyśliłam się. Trochę jestem złapałam zonka jak zobaczyłam pod każdym postem komentarz, ale bardzo dziękuje :)

      Usuń
  6. Początek ciekawy, nastawiłam się w miarę pozytywnie do tego, nadrabiać będę gdy tylko znajdę czas, ale wolałam zacząć od skomentowania pierwszego rozdziału, by potem powoli przejść do następnych.

    zasnute.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń