piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 3

Minęło kilka tygodni podczas, których o różnorakich porach zjawiał się w restauracji, ale nigdy jej nie było. Napięcie związane z jej nieobecnością rosło, a ona wciąż się nie pojawiała. W końcu dowiedział się, że zrezygnowała z pracy. Nie mógł w to uwierzyć, czyżby przez niego? Co takiego powiedział lub zrobił, że tak panicznie przed nim uciekała? Zaniepokojony o jej bezpieczeństwo, wynajął detektywa, dokładnie powtarzając wszystko to co dowiedział się od niej samej bądź w restauracji. Teraz przynajmniej wiedział już, że nazywa się Maia Khan. Jednak ona wciąż nie wiedziała kim on jest, więc jeśli jej zniknięcie miało na celu zniechęcenie i uniemożliwieniu mu spotkania z nią, to musiała być przekonana, że się udało. 

Było wczesne popołudnie, gdy detektyw zadzwonił do niego i powiedział, że ma zdjęcia oraz informacje. Teraz szedł bocznymi uliczkami wśród starych i wysokich kamienic. Były tu małe restauracyjki, sklepy z antykami, książkami i pamiątkami. Między nimi na końcu uliczki znajdował się sklepik z rękodziełem. Zewnątrz przez idealnie czystą witrynę można było dostrzec regały z różnego rodzaju wyrobami, od kolorowych słoików i wazoników po biżuterie, a nawet ubrania. Wszedł powoli do środka rozglądając się po wnętrzu sklepu. Zauważył ją siedzącą pod ścianą i czytającą książkę, wyglądała teraz tak spokojnie. Nie chciał burzyć jej spokoju, żeby znów się wystraszyła i przed nim uciekała. Ale ona, także wciąż nie chciała opuścić jego myśli i prześladowała co noc w cudownych, erotycznych snach. Z jej twarzy zniknęła bladość, która pojawiła się wraz z jej paniką w samochodzie, a na ustach pojawił się nawet delikatny uśmiech. Musiała być bardzo zaczytana, ponieważ wciąż nie usłyszała jego kroków na drewnianej podłodze ani nie zauważyła jego obecności. Oparł dłonie o ladę podziwiając towar ustawiony na półkach i nabrał powietrza. 
- Boungiorno seniorita. 

Zamarła w jednej chwili, czując jak przez jej ciało przechodzi ekscytujący dreszcz, na sam dźwięk tego męskiego głosu. Powoli odłożyła książkę na stolik i podniosła wzrok na przybysza. Wystarczyło, że go usłyszała a już była pewna kto jest. Nie pomyliła się, znalazł ją i przyszedł tu za nią, jakby było mało tego, że aby go unikać zwolniła się z dobrze płatnej pracy. A teraz był i tutaj, w małym sklepiku z oryginalnymi wyrobami starego miasta. 

Zatopiła się w jego spojrzeniu zapominając o wszystkim, o tym co się stało i o pracy. Nic teraz nie było ważne, prócz jego magnetyzujących, ciemnych oczu. 
- Boungiorno senior. Co pan tu robi? - z trudem przypomniała sobie jak się mówi, tak bardzo pochłaniała ją głębia jego oczu. Miała wrażenie, że tonie i za chwilę się już nie uratuje. 
- Chciałem z panią porozmawiać - miał niski, przyjemny dla uszu baryton - Rozumiem, że wtedy w samochodzie powiedziałem lub zrobiłem coś co sprawiło, że zaczęła pani uciekać. Przepraszam. 
- Po co przepraszać, skoro się nie wie za co? - spytała z wyraźną irytacją w głosie. 
- W takim razie może mi pani powie? - pochylił się w jej stronę co sprawiło, że poczuła jego oddech na twarzy, orzeźwiający i miętowy. 
- Pana propozycja... - zaczęła nieporadnie, nie wiedziała jak to ująć tym bardziej, że teraz zdała sobie sprawę iż mógł tylko żartować, a ona zbyt emocjonalnie zareagowała - O tym jak mam podziękować za udzieloną pomoc była dla mnie oburzająca. 
Zauważyła w jego oczach lekkie zaskoczenie, jakby się nie spodziewał, że ktoś może ośmielić się, aby mu odmówić. Cóż, ona na pewno nie zamierza traktować go ulgowo. Zaniepokojona uniosła głowę, wciąż na nią patrzył z widocznym zamyśleniem. 
- Przypomnieć panu? - zapytała głosem słodkim jak miód i nie czekając na jego reakcję dodała - "Jak mi ładnie podziękujesz będziemy kwita".

Zamarł słysząc jej słowa. Odetchnął głęboko, ale nie wiedział co ma jej powiedzieć. To prawda myślał o seksie, lecz poprzedzonym wcześniej kolacją na, której mogliby się lepiej poznać. Teraz już wiedział, że z tą kobietą łóżko nie wchodzi w grę, nie na początku. 

- Powiedziałem to w formie żartu, tak naprawdę mając na myśli kolację i spacer - spojrzała na niego podejrzliwie, wyraźnie nie wierząc w jego marne słowa. 
- Wątpię by mężczyzna taki jak pan zadowolił się wyłącznie kolacją ze spacerem, więc tu raczej nie ma pan czego szukać. 
- Co ma pani na myśli mówiąc taki jak ja? 
- Atrakcyjny i przystojny. 
- Podobam się pani - stwierdził z widocznym zadowoleniem na opalonej twarzy. 
- Nie. Nie podoba mi się pan. Po prostu to cechy fizyczne, które jest w stanie zauważyć każda kobieta - momentami czuł, że traci grunt pod nogami, bo tak uparcie obstawiała przy swoim. Jej niechęć musiała mieć głębsze podłoże, skoro tak bardzo zapierała się rękami i nogami. 
- Chciałbym jednak zaprosić panią na kolację w ramach przeprosin - prędzej czy później i tak musiał postawić wszystko na jedną kartę. Podarował jej przy tym swój najbardziej olśniewający uśmiech i trzymał w bezruchu samym spojrzeniem. Wyglądała teraz jak spłoszone zwierzę, które nie ma dokąd uciec. 

Skutecznie i mocno przyparł ją do ściany, choć tylko samymi słowami. Nie chciała iść z nim na tą kolację i pragnęła móc odrzucić jego zaproszenie, ale były to opory stawiane przez rozum. Ciało natomiast drżało i czuło ekscytację już na samą zapowiedź interesującego wieczoru. Coś ją ciągnęło do jego osoby i nie potrafiła powiedzieć co. Była słaba w jego obecności, tak słaba jak szmaciana lalka, a mimo to marzyła o tym by przebywać w jego towarzystwie, choć nie była do końca tego świadoma. Cały czas jeszcze walczyła próbując się przekonywać, że ten mężczyzna jest niebezpieczny i będzie przez niego cierpieć, lecz serce nie chciało słuchać. Patrzyła w jego ciemne tęczówki w, których kryła się dziwna siła i czuła, że tonie coraz bardziej. Westchnęła cicho mając nadzieje, że nie zauważył i jeszcze raz nabrała powietrza. 

- A co jeśli nie przyjmę zaproszenia? - starała się aby jej spojrzenie było wyzywające, ale biorąc pod uwagę fakt iż pozostawał niewzruszony niczym posąg, to jej się nie udało. 
- Nie przyjmuje odmowy - nutka władczości w jego głosie zirytowała ją. Już od dawna nikt jej nie rozkazywał, od czasu gdy uciekła mogła czuć się w pełni wolna, nie ograniczona żadnymi żądaniami ze strony innych. 
- W takim razie przyjmuje - może i naiwnie, ale bardzo poważnie liczyła, że po tej jednej kolacji da jej spokój. 

Na pograniczu późnego popołudnia i wczesnego wieczoru zabrał ją do małej, włoskiej restauracji. Proste wnętrze, drewniane stoliki, a na nich obrusy w kratę. Po środku w zwykłych świecznikach znajdowały się białe, palące świece co sprawiało, że było jeszcze przytulniej. Tego wieczoru goście zajmowali kilka stolików, ale nie przeszkadzało jej to. Najgorsze co mógłby zrobić to zabrać ją drogiej i wytwornej restauracji pełnej znanych i światowych ludzi. Usiedli przy stoliku w kącie, a po kilku minutach zjawiła się kelnerka. Zamówili prawdziwe, włoskie spaghetti i popijając wino czekali. Nagle uświadomiła sobie, że nic o nim nie wie. 

- Nawet nie znam Twojego imienia - rzekła cicho, a na jej policzkach pojawił się delikatny rumieniec, dodatkowo oświetlony przez blask świec. 
- Nico, to skrót od Domenico - rozciągnął usta w szerokim uśmiechu i chciał spleść ich dłonie, jednak pośpiesznie złożyła dłonie na kolanach.  

Już po raz drugi odniósł wrażenie, że popełnił wielce niestosowne faux pas. Tylko raz pozwoliła mu się dotknąć w szoku jaki przeżyła, gdy omal nie straciła życia pod kołami samochodu. I od tamtego czasu, mimowolnie tęsknił za jej nieśmiałym dotykiem i subtelnym, kwiatowym zapachem. Próbował złapać jej spojrzenie, ale wciąż błądziła wzrokiem po wnętrzu unikając jego oczu. Nie wiedział czego tak bardzo się bała, przed czym tak uciekała, ale chciał pokonać ten strach i pokazać, że nie musi się bać życia i innych ludzi. Emocje i pragnienia, które w nim obudziła już od dawna były mu obce, ale kiedyś już kochał kobietę i pamiętał jak to jest darzyć druga osobę nie tylko pożądaniem, ale i uczuciem. Czuł jednak, że nie jest jeszcze gotowy, aby znów kogoś kochać. 

6 komentarzy:

  1. Aww, wreszcie dodałaś nowy rozdział<3
    No no, widzę, że nasz Nico jets bardzo zdesperowany, ale boli mnie trochę to, że kieruje nim pożądanie, robi wszystko, aby ją zdobyć. Nawet zmieniła przez niego pracę, byleby tylko od niego uciec. Ciekawa jestem, czego tak się boję... Przed kim ucieka, skoro tak się zachowuje. Maia ma ślicznie imię i sama jest również śliczna, a Nico do niej pasuje ( ciacho<3 )
    Rozdział przeczytałam jeszcze rano, ale nie miałam możliwości skomentowania, więc robię to teraz.
    I jak tam praca? Co robisz?

    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że niedługo wszystko zacznie się powoli rozjaśniać, a Nico przedstawi jeszcze nie jedno oblicze.

      Jest na stażu w organizacji pozarządowej. Typowa praca biurowa, korespondencja, pisma, szukanie sponsorów i funkcja gońca. Ale mnie szalenie się podoba :)

      Usuń
    2. Mam nadzieję. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Zastanawia mnie właśnie przeszłość Mai i reakcja Nico, gdy mu opowie coś o sobie. Ale mam nadzieję, że dobre oblicze:)

      Oj, ale świetne to musi być! W takim razie gratuluję stanowiska i trzymam kciuki za dalszą karierę;)

      Usuń
  2. Ileż emocji było w tym rozdziale! Mimo że do długich go zaliczyć nie można, to jestem w pełni usatysfakcjonowana biorąc pod uwagę jego treść.

    Aż trudno mi uwierzyć, że można TAK uciekać przed jednym człowiekiem. Maia chyba zdawała sobie sprawę, że on wróci i będzie odwiedzał ją w starej pracy, ale żeby od razu z niej rezygnowac? Była chyba bardzo zdeterminowana do zapomnienia o nim skoro posunęła się do czegoś takiego. Tylko czego ona się boi? Fakt, dobrze wyczuła jego intencje, ale przecież nie zrobiłby niczego na siłę. Zdziwiłam się jej reakcją, ale jeszcze bardziej tym, co zrobił Nico. Wynajął detektywa tylko po to, żeby dowiedzieć się gdzie Maia pracuje? Oj to nie może chodzić tylko o łóżko! Musiałby być bardzo wybrednym podrywaczem, albo bardzo napalić się na nią, żeby szukać jej i tak kombinować tylko w jednym celu. Moim zdaniem on już poczuł do niej coś więcej, choć ze względu na wydarzenia z przeszłości, boi się pokochać i zaufać kobiecie.

    W sumie to pod koniec rozdziału nie wiedziałam już, co myśleć o Mai. Z jednej strony jest strasznie nieśmiała, ucieka wzrokiem, rezygnuje z pracy, żeby tylko nie widzieć faceta, który jej się podoba, a gdy już dochodzi do spotkania to mimo wszystko potrafi wziąć się w garść i nie pokazywać tego swojego strachu. Nico go zauważył, ale broniła się dzielnie. Jej odpowiedzi były śmiałe i odważne, aż dziwne, że wychodziły z ust Mai;D

    Cieszy mnie, że Nico nie przestawał walczyć i wreszcie udało mu się przekonać dziewczynę na wyjście. Może dzięki niemu nabierze pewności siebie? Mam tylko nadzieję, że myśli o łóżku mu przeszły, albo chociaż zmalały, bo może się bardzo zdziwić. Ona nie zasługuje, żeby traktować ją tak przedmiotowo, a on mimo tego, że jest FACETEM (a wszyscy wiemy co to oznacza;D) to może trochę poczekać. Strasznie mnie teraz zaciekawiłaś! I genialnie to wszystko opisałaś, bo aż czułam tą chemię, która jest między nimi. Zdecydowanie czekam na więcej ;)
    Czekam na kolejny rozdział, życzę Ci dużo weny, a w wolnej chwili serdecznie zapraszam na nowy rozdział "Tajemnicy.. "

    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz jednak można. To jest taka wewnętrzna walka Mai, biorąc pod uwagę jej przeszłość. To dlatego nie jest to takie łatwe.

      Rzeczywiście można się pogubić widząc Mai'e i jej zachowanie, ale tak jak już powiedziałam związane jest to z jej przeszłością i ucieczką na, którą się zdobyła.
      No, i postawiłaś jeden słuszny wniosek. Jaki? Przekonasz się wkrótce :)

      Usuń
  3. Hej!
    Nawet nie wiem, jak wpadłam na Twojego bloga, ale że opis historii mi się spodobał, postanowiłam zostać :) Rozdziały połknęłam w dwadzieścia minut, tym bardziej, że nie są długie (:
    Na razie poznaliśmy tylko dwie główne postaci - Maię i Nico. Mam nadzieję, że z czasem wprowadzisz ich więcej.
    Zdziwiło mnie w pierwszym rozdziale, że kelnerka nie może spoufalać się z klientami - nigdy nie słyszałam o takiej regule :P W innych zawodach owszem, ale kelnerka to nie jest poważny zawód.
    Zdziwiła mnie też reakcja Mai, jak mężczyzna chciał ją odwieźć do domu - przecież chciał tylko pomóc. Kobieta naprawdę musi mieć straszne wspomnienia.
    Nico mnie intryguje. Myślę, że tu chodzi o coś większego, niż tylko zainteresowanie Maią. Żaden mężczyzna by się tak nie starał o względy obcej osoby, tym bardziej, że został odrzucony nie jeden raz.
    Podoba mi się, ze akcja rozgrywa się w Mediolanie, dlatego mam do ciebie prośbę - opisz jakoś to miasto, przybliż je czytelnikom (:
    Jestem ciekawa, przed czym ucieka Maia. Mam nadzieję, że wkrótce się to wyjaśni.
    Błędów nie widziałam, masz lekki, przyjemny styl.
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń